Pogoda na
dziś:
skype:
dawidkubicz |
Kontakt: GG: 9920142
|
|
Jak wyginęły dinozaury?
Nie wiemy, kiedy dokładnie pojawiły się pierwsze dinozaury.
Najstarsze znaleziska pochodzą z okresu między 200, a 220 milionów
lat temu. Według znalezisk możemy stwierdzić, że dinozaury żyły
na wszystkich siedmiu kontynentach- nawet na Antarktydzie.
Wyjaśnienie powodów wyginięcia dinozaurów stwarza wiele problemów.
Do dzisiaj właściwie nie wiadomo, co takiego stało się, że
wymarły te wielkie gady lądowe. Pytanie jest tym bardziej zasadne,
że nie pozostawiły po sobie żadnych potomków, podobnie jak
pterozaury i gady morskie. Zasadnicza jednak różnica między tymi
trzema grupami jest taka, że tylko dinozaury były tak zróżnicowane.
Czy to możliwe, aby tak dobrze zapowiadający się szczep gadów
poniósł całkowitą katastrofę po osiągnięciu sukcesu nie mającego
równych w historii życia na Ziemi? Tak, jak widać jest to nie
tylko możliwe- to stało się około 66 milionów lat temu.
Paleontolodzy do dzisiaj szukają sprawców tej wielkiej tragedii
dinozaurów. Mają nawet listę kilku podejrzanych, ale udowodnienie
im winy może potrwać jeszcze wiele, wiele lat. Na tej liście
jedno z pierwszych miejsc zajmują... same dinozaury. Przypuszcza się
bowiem, że tak szybki i intensywny proces różnicowania i rozwoju
dinozaurów spowodował nie mniej szybkie wyczerpywanie się tzw.
potencjału biologicznego. Efektem tego była degeneracja (osłabienie)
gatunków, które nie mogły już przystosować się do nowych
warunków życia, jakie powstały na Ziemi pod koniec ery
mezozoicznej.
Innym znaczącym podejrzanym jest wzmożona aktywność wulkanów w
kończącym erę mezozoiczną okresie kredowym. W rezultacie ich
wybuchów w atmosferze pojawił się kwas solny HCl, który podczas
reakcji chemicznych zamienił się w chlor. Ten z kolei zniszczył
warstwę ozonu, co doprowadziło do utworzenia się tzw. dziury
ozonowej. Możliwe jednak, że oddziaływanie wybuchów miało inny
charakter.
Ich wybuchom towarzyszyło wydzielanie do atmosfery znacznych ilości
dwutlenku węgla CO2. Spowodowało to powstanie "efektu
cieplarnianego" oraz znaczny wzrost temperatury powietrza, z
czym nie mogły sobie poradzić dinozaury nie mające sprawnych
mechanizmów utrzymania stałej temperatury ciała.
Winę za wyginięcie dinozaurów przypisuje się również procesom
geologicznym, jakie zachodziły pod koniec ery mezozoicznej.
Rozchodzeniu się kontynentów towarzyszyło podnoszenie się
poziomu oceanów oraz zalewanie wielkich obszarów lądów- przede
wszystkim nadbrzeżnych nizin, które zawsze były bardzo licznie
zamieszkiwane przez dinozaury. Powstało wiele lokalnych mórz
oddzielających niewielkie, izolowane fragmenty lądów. W tych
warunkach dinozaury nie miały możliwości do dalszej ewolucji.
Przyczyną wymierania dinozaurów mogła być też... bujna szata roślinna.
Aż do początku kredy we florze dominowały rośliny o delikatnych
tkankach, z którymi dinozaury roślinożerne dobrze sobie radziły.
Ale w kredzie rozpoczął się rozwój nowoczesnej, współczesnej
szaty roślinnej. Bardzo licznie pojawiły się rośliny kwiatowe:
drzewa, krzewy i rośliny zielne. Ich twarde tkanki- przede
wszystkim liście- były już niedostępne dla dinozaurów, które
nie mogły ich strawić. Wymieranie gatunków roślinożernych
oczywiście musiało pociągnąć za sobą (i pociągnęło) zagładę
dinozaurów drapieżnych.
Winą za katastrofę kopalnych gadów lądowych obarcza się również
żyjące w ich cieniu ssaki. Co prawda były one przez całą erę
mezozoiczną niewielkimi i nielicznie występującymi zwierzętami,
ale w miarę upływu czasu ich znaczenie rosło. Nie stanowiły
bezpośrednio zagrożenia, ale ponieważ część z nich była roślinożerna,
stanowiły dla wielkich gadów konkurencję. Sytuację tych
ostatnich pogarszał dodatkowo fakt, iż jako wielkie zwierzęta
musiały żyć w dużym rozproszeniu. Tylko wówczas mogły na
znacznym, zajmowanym przez siebie obszarze, znaleźć odpowiednią
ilość pożywienia. Gdy zaczęły pojawiać się i dominować rośliny
kwiatowe, ssaki były lepiej przystosowane do wykorzystywania tego
rodzaju pokarmu i dlatego mogły przetrwać. One również, dzięki
swojej stałocieplności były mniej wrażliwe na zmiany czynników
atmosferycznych i to dawało im również wielką przewagę nad
dinozaurami. Konkurowanie o pokarm to nie jedyny sposób, w jaki
ssaki mogły wpływać na liczebność kopalnych gadów lądowych.
W grę wchodzi również ich drapieżnictwo oraz wszystkożerność.
Oczywiście trudno sobie wyobrazić, aby niewielkie ssaki drapieżne
polowały na kilkudziesięcio- lub kilkusetkrotnie większe od
siebie dinozaury. Jeżeli jednak przyjmiemy, że niektóre z nich plądrowały
znalezione przez siebie gniazda gadów i zjadały ich jaja, to wówczas
nasze rozumowanie nabierze sensu. Nie byłby to wyjątek- podobnie
zawleczone na Nową Zelandię szczury wytępiły wiele gatunków
ptaków, które zakładały gniazda na ziemi.
Wszystkie wymienione dotychczas przyczyny zagłady dinozaurów łączy
jedna cecha: zarówno zarówno zjawiska klimatyczne i geologiczne
oraz konkurencja ze strony innych grup zwierząt i nieprzystosowanie
do zachodzących zmian są czynnikami ziemskimi, powstałymi na
Ziemi i na Ziemi oddziaływującymi. Ogrom katastrofy sprawia
jednak, że przyczyn tragedii szuka się również poza Ziemią.
Niektórzy usiłują dopatrzyć się związku z okresowo- co 26
milionów lat- pojawiającymi się w pobliżu naszej planety
gwiazdami. Nie była to chyba prawdziwa przyczyna, bowiem katastrofa
kosmiczna musiałaby doprowadzić do całkowitej zagłady życia i
rozpoczęcia całej jego ewolucji na nowo. Możliwe jednak, że
mniejsza kolizja kosmiczna spowodowała warunki, których nie mogły
przeżyć dinozaury. Okazuje się bowiem, że przed 66 milionami lat
na Ziemię, w pobliżu meksykańskiego półwyspu Jukatan, spadł
lecący z prędkością 100 000 km/godz. wielki meteoryt o średnicy
10 km.
Jego upadek wywołał trzęsienia ziemi, burze i wielkie fale
oceaniczne. Siła eksplozji była znacznie większa od wybuchu
kilkudziesięciu bomb atomowych. Podczas tej katastrofy wzbiły się
w powietrze wielkie masy pyłu. Te z kolei spowiły Ziemię całunem
chmur, przez które nie docierały już do jej powierzchni promienie
słoneczne. Klimat się ochłodził, po raz pierwszy w niektórych
rejonach spadł śnieg, wymarło wiele roślin stanowiących pokarm
dinozaurów. Tego nie mogły one już przeżyć.
Niska temperatura, śnieg i głód stopniowo doprowadziły te
wielkie gady do całkowitej zagłady. Stało się tak między innymi
i dlatego, że w czasie swojej długiej ewolucji dinozaury wyczerpały
dane im przez naturę zdolności przystosowywania się do warunków
środowiskowych. Była to cena, straszna cena za wiele milionów lat
panowania i sukcesu ewolucyjnego.
Wymienione wyżej przyczyny nie wyczerpują długiej listy winnych
zagłady dinozaurów, ale jedynie te mogą być poważnie brane pod
uwagę. Nie jest wykluczone, że oddziaływał nie jeden, ale wiele
czynników na raz i dopiero ich suma dała tak przerażający efekt.
Być może jednak nigdy nie dowiemy się, co naprawdę wydarzyło się
ponad 60 milionów lat temu.
Nogi dinozaurów
Dinozaury chodziły na dwóch lub czterech nogach, niektóre mogły poruszać się różnie, zależnie od potrzeb. Wszystkie jednak miały niezwykle silne nogi. U zauropodów musiały one udźwignąć wielotonowe cielska, a mięsożercom musiały umożliwiać doganianie ich ofiar. Większość drapieżników poruszała się na tylnych nogach, przednie kończyny natomiast były przekształcone w krótkie, chwytliwe ręce. U wielkich, czworonożnych roślinożerców każde zgięcie nogi, pełniącej u dinozaura taką samą rolę jak kolumny w katedrze, mogło spowodować połamanie kości stutonowego zauropoda. Wiemy też, że zauropody nie mogły biegać, gdyż nie wytrzymałyby tego ich kości. Dinozaury, w przeciwieństwie do wszystkich współczesnych im gadów, posiadały proste, a nie sterczące na boki nogi. Miały bardziej wyprostowaną postawę, wyważony chód; poruszały się łatwiej, niż inne gady.
Szyje dinozaurów
Podobnie jak nogi, również szyje miały różne przeznaczenie. Szyje dinozaurów były ich słabą stroną, mięsożercy mogli bardzo łatwo rozszarpać skórę na nich. Dlatego wszystkie Ankylozaury miały szeregi kostnych płyt chroniących ich przed napastnikami. Mięsożercy musieli mieć silne szyje, aby móc wyszarpywać płaty mięsa ze zdobyczy. U Stegocerasa szyja odgrywała natomiast rolę amortyzatora- gdy uderzał on o wroga swoją grubą czaszką, siła zderzenia skupiała się na szyi. Roślinożerne dinozaury kaczodziobe miały szyję w kształcie litery "S", co było przydatne przy skubaniu trawy. Natomiast u Dromicejomima szyja była podobna do sprężyny- gdy łapał owada, miał swoją długą szyję podkurczoną. W pewnym momencie wyrzucał ją do przodu, chwytając owada.
Dinozaury - czaszki
Rodzaj czaszki zależał od tego, czy dinozaur był mięso- czy roślinożercą. Po pierwsze, roślinożercy mieli czaszkę przystosowaną do obrony. Tak też na przykład Triceratops miał na głowie trzy rogi służące do kontrataku. Stegoceras natomiast miał na głowie wysokie sklepienie kostne, którego uderzenie mogło powalić mniejszego drapieżnika. Natomiast mięsożercy mieli lekkie czaszki, umożliwiające szybkie bieganie. Interesujący wygląd miała czaszka
Parazaurolofa- miał on długi, rurkowaty wyrostek z tyłu głowy, służący prawdopodobnie do wydawania dźwięków zwabiających samice. Wielkie zauropody, takie jak
Diplodok, miały małe czaszki, aby mogły je udźwignąć długie szyje. Ciekawy wygląd głowy miał Dilofozaur, z grzebieniem podobnym do dwóch połówek talerza.
Ogony
Najciekawsze ogony miały dinozaury roślinożerne. Służyły im one do obrony. Tak też Euplocefal miał na końcu ogona dużą, osiągającą czasem jeden metr szerokości pałkę zbudowaną z kości. W razie niebezpieczeństwa napinał mięśnie ogona i walił nim w napastnika jak maczugą. Sam widok Euplocefala budził respekt u drapieżnika. Uderzenie takiego ogona mogło całkowicie zmiażdżyć nogę atakującego. Stegozaur miał natomiast na ogonie dwie pary jednometrowych kostnych kolców. Zaatakowany wymachiwał nimi strasząc, a w razie potrzeby zadając napastnikowi dotkliwe rany. Ogromny (30- metrowy)
zauropod, diplodok, mógł, o dziwo, stawać na dwóch łapach, opierając się na ogonie. Ale ostatnie kręgi, ulegając redukcji, zamieniły się w swego rodzaju wąskie walce. Diplodok uderzał nimi jak biczem. Mógł wtedy przekroczyć barierę dźwięku! Iguanodont prawdopodobnie machając ogonem pływał, a jedząc podpierał się nim jak kangur. U wielu mięsożerców ogon służył do utrzymania równowagi podczas biegu.
Kolce
Kolce na ciele służyły dinozaurom roślinożernym do obrony. Wspominałem już o
Stegozaurze, który na końcu ogona miał cztery kolce, mogące jednym uderzeniem powalić i zranić, a czasem zabić nawet Tyranozaura. Kentrozaur miał na ogonie i na całym grzbiecie dwa rzędy kolców, długich i płaskich przy głowie, a bliżej ogona przechodzących w ostre ostrza. W obliczu zagrożenia przypadał do podłoża, chroniąc przed atakiem miękkie podbrzusze. Każdy napastnik narażał się na przebicie kolcem. Leksowizaur natomiast miał natomiast na grzbiecie jeden rząd płyt przechodzący w rząd ostrych kolców na ogonie. Styrakozaur z kolei posiadał wielki róg na nosie i wiele kolców dookoła kostnego kołnierza. Chroniły one jego kark przed atakami drapieżników; niektórych odstraszał sam wygląd najeżonego kolcami potwora. Być może dumnie prezentowane kolce samców miały przyciągać uwagę partnerek w okresie godowym. Nazwa Styrakozaur znaczy zresztą tyle, co "kolczasty jaszczur".
Dinozaurza skóra
Nie wiemy, jaki kolor miała skóra dinozaurów. Z pewnością była ona jednak łuskowata i wodoodporna. Dzięki zachodzącym na siebie łuskom dinozaur pozostawał suchy i dobrze chroniony.
|
Fajne
gry
REKLAMA
CORSATEAM
|